niedziela, 3 maja 2015

7. Przepraszam

Przez moment byłem na siebie zły – zwyczajnie zmiękło mi serce i jednak dałem mu szansę wyjaśnienia całej tej sytuacji. Byłem przekonany, że wiem już wszystko, co wiedzieć powinienem, ale jednocześnie byłem też ciekaw jego wersji.
-Przepraszam, że o tym z tobą nie porozmawiałem i działałem na własną rękę. Przepraszam, że zrobiłem ci awanturę nawet nie starając się ciebie zrozumieć. Zrozumieć, co ty czujesz –mówił. Ja w tym czasie wlepiałem wzrok w asfalt. - Nie wiesz nawet, jak bardzo tego żałuję. Gdybym tylko mógł cofnąć czas, wszystko potoczyłoby się inaczej… Bill, ja nie chcę cię stracić, rozumiesz? –Spojrzałem w górę i nasze spojrzenia się spotkały. Jedno ,,przepraszam’’ i od razu na wszystko człowiek patrzy inaczej. Nawet ktoś mojego pokroju. Wszystkie moje cechy wydawały się jakimś sposobem wyblakłe, kiedy Tom był obok. Mimo tych wszystkich chamskich odzywek i tekstów, jego uczucia obchodziły mnie i to bardzo. Był chyba jedyną osobą w moim życiu, na którą patrzyłem w ten sposób.
-W porządku –odparłem.
-Co? –spytał, jakby nie mógł do końca uwierzyć w moje słowa.
-Nie szkodzi, Tom –powtórzyłem z delikatnym uśmiechem.
-Bill, jutro masz wizytę, pamiętasz?
W jednej chwili cały nastrój prysnął jak bańka mydlana. Z mojej twarzy momentalnie zniknął uśmiech.
-Ta… -odbąknąłem.
-Ale posłuchaj mnie do końca. Wiesz, co wymyśliłem? Pójdziemy tam razem –zaproponował. 
-Niegłupi pomysł. Nie będę się czuł taki osamotniony.
-Razem będzie nam raźniej.
Na naszych twarzach ponownie zagościł uśmiech. Ciekaw byłem, jak to będzie. Może zmieni się też nasze nastawienie do tych wizyt? Czas pokaże, ale bądźmy dobrej myśli.

Na następny dzień, obaj zjawiliśmy się w klinice psychiatrycznej tak, jak to wczoraj zostało zaplanowane.
Czekaliśmy pod gabinetem. Tom był tu w sumie pierwszy raz. Nigdy nie chciał wejść do środka budynku razem ze mną, zawsze czekał na zewnątrz, w samochodzie. Po części go rozumiałem i nigdy nie nalegałem, byśmy jednak poszli razem. Tym bardziej zdziwiłem się, że sam mi to zaproponował.
Był spięty, to było widać gołym okiem. Co chwilę rozglądał się nerwowo na prawo i lewo.
-Wszystko okej, Tom? –spytałem. Odpowiedział mi krótkim skinięciem głowy.
W oddali widać było przemierzającą korytarz jedną z pracujących tu osób. Kobieta wyraźnie kogoś szukała. Kiedy była już niedaleko, przyspieszyła kroku. Tak jak sądziłem, podeszła do mnie i Toma.
-Pozwoli pan razem ze mną? –zwróciła się do mnie. Jej twarz nic mi nie mówiła, więc trochę się zdziwiłem. Spojrzeliśmy z Tomem na siebie porozumiewawczo i wstaliśmy z miejsc, idąc za kobietą.
-Pan Kaulitz, tak? –zapytała szeptem po drodze, przeglądając jakieś notatki. Widocznie nas znała lub, po prostu, została poinformowana o tym, że nie życzę sobie rozpowszechniania mojego nazwiska ze względów oczywistych. – Pani, do której zwykłeś uczęszczać do tej pory, jest na urlopie zdrowotnym i właśnie ja ją zastępuję.
Dotarliśmy pod jakiś gabinet.
-A pan jest..? –zwróciła się do Toma, szukając odpowiedniego klucza i po chwili otwierając drzwi.
-Bratem Billa. Od dziś będziemy uczestniczyć w wizytach razem, oczywiście, jeśli to nie problem –odpowiedział psychiatrze Tom.
Weszliśmy do środka.
-Nie, w żadnym wypadku. Proszę usiąść –wskazała na kanapę.
Zajęliśmy miejsca.
-W czym mogę pomóc? –pani psychiatra przemierzyła nas wzrokiem i uśmiechnęła się przyjaźnie. Widocznie nie została poinformowana, w czym tak właściwie tkwi problem.
-Od jakiegoś czasu dręczą mnie koszmary. Jeden i ten sam, nieustannie jedna scena. Okropna w dodatku –zabrałem głos.
-Bill ma koszmary o… Ał! -chciał dokończyć Tom, ale nie zdążył, gdyż kopnąłem go w kostkę. Spojrzałem na niego i pokiwałem przecząco głową przekazując w ten sposób, by nie mówił tego, co miał zamiar powiedzieć.
-No co..? –spytał szeptem tak, by kobieta nie usłyszała. Jeszcze raz spojrzałem na niego wymownie.
-Cicho bądź –szepnąłem w odpowiedzi.  
Nie chciałem mówić nikomu o tematyce tych snów ani zagłębiać się w szczegóły, nie kolejny raz. Nie wiem, czy zniósłbym takie upokorzenie ponownie.
-Czy jest jakiś problem, panowie? –spytała pani psychiatra przekręcając głowę delikatnie w bok.
-Nie, wszystko w porządku –odparliśmy jednocześnie.
-Dobrze. Jeśli zaś chodzi o pańskie koszmary, musi się pan z nimi zmierzyć. Pokonać lęk przed nimi, co będzie niemałym wyzwaniem. Nie ma na to innej rady. 
Oboje zrobiliśmy wielkie oczy. Czy ona chciała przez to przekazać..?
-Chce pani powiedzieć, że tylko ,,odtwarzając’’ tę scenkę jestem w stanie pozbyć się koszmarów? –przez chwilę wahałem się, czy nie powiedzieć jej całej, zresztą bardzo istotnej reszty. Zrezygnowałem jednak, Tom też nic nie mówił. Za pierwszym razem przełamałem się, drugi raz tego nie zrobię.
-Dokładnie tak, jak mówisz.
Czyżby oznaczało to, że mieliśmy uprawiać ze sobą seks, tak jak w moich snach, jako jedyny sposób na pozbycie się ich? Ja i mój własny brat? Czy to miało w ogóle sens?
Po chwili namysłu, przypomniałem sobie noc, po której obudziłem się zupełnie wyspany i wypoczęty. Noc bez tych cholernych koszmarów. Było to po naszej ostatniej kłótni na parkingu i akcji z przytulaniem. Tom przykrył mnie też wtedy kocem. Może to naprawdę pomoże?
Bliźniak aż pobladł. Po chwili jednak odezwał się.
-Nie mamy więcej pytań, chyba nam pani pomogła –zerwał się nagle z kanapy i pociągnął mnie za sobą. –Do widzenia –rzucił w drzwiach i wyszliśmy z gabinetu.
Kobieta miała lekko zdziwioną minę, chyba nie spodziewała się takiej reakcji z naszej strony. Nie wiem nawet, czy nam odpowiedziała, czy nie, bo Tom ciągnął mnie za rękę przez cały korytarz, aż do wyjścia.
Kiedy opuściliśmy budynek i byliśmy już przy aucie, odwrócił się wreszcie do mnie.
-Co teraz?

-Nie wiem, Tom. Po prostu nie wiem.

1 komentarz:

  1. Nieźle :) Gdyby tylko ta psycholożka wiedziała, co jest tematem jego snów, pewnie nie zasugerowałaby takiego rozwiązania. Ciekawe tylko, który zechce pierwszy wypróbować tę metodę i co na to ten drugi. Tom tak szybko się zwiną od tego lekarza jakby, to on miał zasugerować Billowi żeby spróbowali. W sumie miałby z tego tylko przyjemność, jeśli nie będą go przy tym dręczyły wyrzuty sumienia, że chce to zrobić z bratem, bo właśnie to może być dla niego jedyną przeszkodą. A Bill? On już poniekąd zakosztował tego. Nawet jeśli to tylko sen, to w tym śnie odczuwał wszystko: strach, ból i z całą pewnością będzie miał to na uwadze. A jeśli to go dodatkowo przerażało, to będzie ciężko żeby się zgodził. Ciekawa jestem jak to pociągniesz. Czekam na kolejny odcinak. :) Wszytko zaczyna nabierać tempa. Cieszę się bardzo.
    Buziaczki :*

    OdpowiedzUsuń