Witam po przerwie J Mam do przekazania kilka informacji:
1.
Wszystko powoli się normuje i w najbliższym czasie
kolejne odcinki powinny ukazywać się już normalnie, tzn. bez tak długich
odstępów czasowych.
2.
Mam w planach kolejne opowiadanie (pojawiła się o tym
jakiś czas temu ankieta, dalej można oddawać głosy), jednakże muszę ten pomysł
jeszcze dopracować.
3.
Ogarnę niedługo szablon, by blog stał się bardziej
przejrzysty i nie trzeba było szukać wszystkiego w archiwum.
4.
Jeśli chodzi o bieżące opowiadanie, to jesteśmy już bliżej
niż dalej, jednak coś może się jeszcze wydarzyć, i to coś dość istotnego. Może podejrzewa już ktoś, z czym będzie to związane lub jakie przyniesie skutki?
Zapraszam do
czytania. J
Rishi
♥♥♥♥♥♥♥
Na zewnątrz zaczęło
się już powoli ściemniać, a ja leżałem na kanapie w salonie i wpatrywałem się w
sufit.
Tak na dobrą sprawę,
to nie miałem nic lepszego do roboty. A nawet gdybym miał, za nic nie
potrafiłbym się na tym skupić. Psuję wszystko, czego tylko dotknę.
Nie wiem czy była to
mądra decyzja, ale postanowiłem zaczekać na brata. W końcu nie mam pojęcia, ile
go może nie być. I nie mam w ogóle pewności, czy rzeczywiście udał się do
klubu, przecież może być teraz gdziekolwiek.
Bill! Walnij się w głowę.
Jak mogłem dopuścić
do siebie myśl, że Tom byłby w stanie mnie okłamać?
On wróci. Nie
zostawiłby mnie. Czułem to. To uczucie
podtrzymywało mnie na duchu.
Sam nawet nie wiem,
kiedy moje powieki zaczęły się robić ciężkie do tego stopnia, że zasnąłem. Coś
mi się nawet zaczęło śnić, lecz nie było to nic konkretnego, co byłbym w stanie choć w
najmniejszym stopniu zapamiętać.
Zupełnie
niespodziewanie coś przerwało mój sen. Coś, a raczej ktoś. I chyba wiedziałem
już nawet kto. Przynajmniej miałem nadzieję, że to ta osoba, o której myślę.
Potrząsał mną i
wypowiadał jakieś słowa. Przewinęło się kilka razy moje imię, reszty nie
rozumiałem.
Otworzyłem lekko
oczy. Jedyną rzeczą, którą widziałem była rozmazana plama.
Ten
charakterystyczny zapach…
To był on. No bo kto
inny?
Wrócił, Tom wrócił. Wrócił…
Plama zaczęła
nabierać ostrości. Otworzyłem oczy szerzej i uśmiechnąłem się do bliźniaka.
Odetchnął z ulgą i czule
mnie objął.
-Ty żyjesz, dzięki
Bogu! Bill, nie strasz mnie tak więcej.
Wpatrywałem się w
niego chwilę, nie bardzo wiedząc, o co mu chodzi.
-Nie mam zamiaru
umierać. Przynajmniej nie teraz.
-Po tym, co
zobaczyłem na stole, o mało nie zszedłem na zawał. Coś ty tam wyprawiał? Jesteś
nieobliczalny.
Teraz zrozumiałem.
Za Tomem, na stole dalej leżały opróżnione butelki i fajki, a ja, nagi, ledwo
przykryty kocem, obok na kanapie. Rzeczywiście mogło to niepokojąco wyglądać.
Dotknąłem policzka
brata, po czym musnąłem jego usta.
-Wróciłeś…
-Musiałem, nie mogłem
cię tak zostawić.
Pocałował mnie w
czoło.
-Tęskniłem.
Wtuliłem się w brata
i zacząłem głaskać go po ramieniu.
-Tom, przepraszam. –
Powiedziałem, unosząc głowę i patrząc mu w oczy.
-To ja powinienem
cię przeprosić. Znów zawiodłem. Zawiodłem zarówno ukochanego, jak i
najdroższego mi brata. –Przyznał.
Widać było, że mówił
to z serca i naprawdę żałuje. Po prostu to wiedziałem.
-Już dobrze,
zapomnijmy o tym. Było, minęło.
Zapomnieć.
Najlepiej puścić
wszystko w niepamięć, tak jest przecież najprościej. W końcu po co zamartwiać się
przeszłością i psuć sobie tym samym teraźniejszość?
Bliźniak przytaknął
głową na znak, że się zgadza. Odsunąłem się od brata i spojrzałem na niego.
Poprawiłem koc, który zsunął mi się z ramion. Chwilę się wahałem, po czym
oznajmiłem:
-Tom? Wydaje mi się,
że jest coś, o czym powinieneś wiedzieć.
Uniósł brwi
pytająco.
-Co takiego?
-Kiedy ciebie nie
było, była tu jakaś dziennikarka i gościu z kamerą. Mówili, że kręcą krótki
film o zespole.
-I co zrobiłeś?
-Wpuściłem ich.
-No i co?
Skrzyżował ręce na
klatce piersiowej i oparł się o oparcie kanapy. Wziąłem głęboki oddech i
kontynuowałem.
-Wypytywali o ten
bałagan i…
-Zrobiłeś go jeszcze przed nimi?
–przerwał mi.
-Tak. Nie sprzątałem, bo skąd miałem wiedzieć, że akurat w ten dzień zechcą nas odwiedzić, by nakręcić jakiś film?
-I co dalej?
-Wkurwiłem się i ich
wygoniłem, pokazując na końcu faka do kamery.
-Nie takie rzeczy się
w tej branży działy. Luz.
-Ale co będzie, jak
to ujrzy światło dzienne? Jak Jost zareaguje? A co z fanami? Zobaczą, że ten Bill,
którego znali wcześniej to tylko wymysł mediów... Że tak naprawdę zupełnie mnie
nie znają, jestem dla nich kompletnie obcą osobą.
Westchnął.
-Może wcale tego nie
opublikują? –próbował mnie uspokoić. –W końcu mają dużo takich materiałów, a
wychodzi zaledwie jedna dziesiąta z tego. A nawet jeśli jakoś to przeciwko
tobie wykorzystają, coś wymyślimy.
Muszę przyznać,
trochę mnie uspokoił. Nie wiem, jak on to robił – w każdym bądź razie działało,
przynajmniej na tę chwilę.
Przez moment jeszcze
nad czymś myślałem. Nad niczym konkretnym, były to bardziej takie urywki.
Tom niby przypadkiem
odsłonił moje nagie biodra, a wraz z nimi mojego przyjaciela, które wcześniej
były nakryte kocem. Zostałem pozbawiony ostatniego cienia przyzwoitości.
Bliźniak poruszył zachęcająco
brwiami.
-Co, przygotowałeś
się już? –zaśmiał się.
-Nie zdążyłem się
ubrać po wcześniejszym razie –usprawiedliwiłem się. –Ale to może nawet i
lepiej…
Chwyciłem jego dłoń
i położyłem sobie na członku. Nie protestował. Mało tego, sam zrozumiał o co
chodzi i widocznie też miał ochotę. Chociaż co jak co, ale Tom seksu nigdy mi
nie odmówi. Za dobrze go znałem.
Moje serce zaczęło
szybciej pompować krew, a oddech przyspieszył tempo. Brat poruszał ręką na
mojej z każdą sekundą twardszej męskości, bezustannie obserwując moją twarz.
Nie kontrolowałem jęków i innych, bliżej niezdefiniowanych odgłosów, które z
siebie wydawałem. Tom patrzył na mnie z taką miną, zupełnie jakby chciał
powiedzieć ,,Czujesz to? Nikt na tym świecie nie jest w stanie dostarczyć ci
takiej dawki nieopisanej przyjemności jak ja.’’
Bo nie jest. Do tego
nie miałem żadnych wątpliwości.
Donośnie jęknąłem,
gdy ścisnął kciukiem końcówkę. Reszta potoczyła się stosunkowo szybko. Sam
nawet nie pamiętam, kiedy Tom zdążył ściągnąć spodnie i sprezentować mi swoją
erekcję, na której widok za każdym razem aż się śliniłem…
Bez wątpienia był
moim największym uzależnieniem. Najsilniejszą używką. Wszystkie najtwardsze
narkotyki można by było zmieszać ze sobą, a i tak w porównaniu do niego byłyby
niczym.
Bliźniak zaczął
rozglądać się za jakimś lubrykantem, ale na horyzoncie nie było widać nic, co mogłoby
za takowy posłużyć.
-Tom, daj spokój, po
prostu to zrób bez tego.
-Będzie cię przecież
kurewsko boleć. Nie chcę sprawiać ci bólu, tylko przyjemność.
-Jakoś przeżyję.
Poza tym, to lubię, gdy jesteś taki brutalny, władczy.
To prawda, lubiłem
być przez niego dominowany w łóżku. Taki układ w zupełności mi odpowiadał.
Po tych słowach, Tom
dłużej się już nie zastanawiał i położył się między moimi nogami, które chwilę
wcześniej zachęcająco rozchyliłem. Przez jego czułe pocałunki na mojej szyi i
obojczykach, nie poczułem w ogóle bólu. Nawet wtedy, kiedy był już we mnie cały
i wtedy, kiedy zaczął się powoli poruszać, dając mi tym samym czas na
przyzwyczajenie się.
Seks z Tomem był
nieziemski. To cudowne uczucie, że mogę mieć go w sobie, że możemy być ze sobą
tak blisko.
Penetrował mnie coraz
szybciej, gdy ja w tym czasie trzymałem ręce to na jego plecach, to na
pośladkach. Chyba go nawet przez przypadek drapnąłem przydługim paznokciem.
Czoło lśniło mu od
potu, co wyglądało naprawdę seksownie. Bycie AŻ tak atrakcyjnym i pociągającym
powinno być nielegalne.
Koniec był bliski. Pod
powiekami miałem biało. Ostatni jęk rozkoszy i doszedłem, Tom chwilę po mnie.
Upadł zdyszany zaraz obok mnie. Oboje staraliśmy się unormować nasze oddechy po
udanym seksie. Wtuliłem się w pierś brata i nasłuchiwałem bicia jego serca.
Dwa spragnione
siebie nawzajem ciała, dwie pokrewne dusze, tak bardzo podobne i tak bardzo
różniące się zarazem.