Nie miałem
pojęcia w jakim celu, ale zaniósł mnie pod drzwi jego sypialni. Kopnął w drzwi,
otwierając je i wniósł mnie do środka. Postawił mnie przed swoim łóżkiem z baldachimem.
Spojrzałem na niego pytająco.
-Mówisz, że
czujesz do mnie to samo? –spytał, jakby miał do tego jeszcze jakieś
wątpliwości.
Rozumiałem jego
zachowanie, miał jeszcze wyrzuty sumienia po tamtym razie. Ja w każdym bądź
razie byłem coraz bardziej pewny swoich uczuć względem niego. Tylko jak mu
wytłumaczyć, że nie musi być już dłużej na siebie zły za tamto?
-A czy gdybym
nie czuł, zrobiłbym tak? –mówiąc to, zbliżyłem się i złączyłem nasze wargi,
subtelnie je muskając. –Albo tak? –dotknąłem jego krocza i delikatnie
ścisnąłem. –Masz jeszcze wątpliwości?
-Właśnie je rozwiałeś
–odparł, na co się uśmiechnąłem.
Chwycił mnie
oburącz za twarz i zaczął zachłannie całować. Tak zachłannie, jakby zatęsknił
za smakiem moich ust i chciał to teraz nadrobić, widocznie tak było. Czułem zresztą dokładnie to samo.
Rozchylił
sprawnie językiem moje wargi i wdarł się do środka. Badał chwilę wnętrze, po
czym szybko odszukał mój i nasze języki zaczęły swój taniec. Całowaliśmy się spokojnie, ale bardzo
namiętnie zarazem. Pożądanie płynęło w naszych żyłach, powietrze było
nasiąknięte czystą namiętnością.
Tom opadł na
łóżko, które znajdowało się tuż za nami, ciągnąc mnie za sobą tak, że upadłem
na niego i leżałem teraz na jego ciele. Byliśmy od siebie tak blisko, że prawie
musiałem robić zeza, by na niego spojrzeć. Bliźniak położył mi ręce na
pośladkach i ścisnął je, na co odpowiedziałem mu cichym jękiem. Włożyłem mu
rękę pod koszulkę, błądząc po jego wyrzeźbionym torsie, który tak uwielbiałem.
Stwierdziłem, że ubranie mi przeszkadza i zacząłem podwijać jego koszulkę do góry.
Brat złapał, o co mi chodzi i pomógł mi się jej z siebie pozbyć. Miałem w tym
czasie chwilę na złapanie powietrza. Tom pomógł ściągnąć mi tę cholerną piżamę.
Powoli, nasze części garderoby lądowały po kolei na podłodze. Lądowały,
lądowały i lądowały…
Zostaliśmy już
nadzy. Nasze członki dosłownie rosły z każdą kolejną chwilą w oczach.
-Chcesz się ze
mną kochać? –spytał mój brat. Pewnie, że chcę, przecież to oczywista
oczywistość. Nie chciał jednak, jak się domyślam, robić niczego wbrew mojej
woli.
-Kochać? Tom,
żartujesz sobie? Narobiłeś mi takiej ochoty na ciebie i jeszcze się pytasz? –no
co, taka ludzka natura. Seks to super sprawa, zgodzi się chyba każdy.
-Och,
przepraszam –wyrecytował, przedrzeźniając głos Josta. Oboje się zaśmialiśmy.
Podniosłem się. Siedziałem teraz okrakiem na
Tomie i czułem jego męskość ocierającą się o moje pośladki. Jeździłem swoim
długim, pomalowanym na czarno paznokciem po jego żebrach. Nachyliłem się i zacząłem składać
pocałunki na jego szyi, zostawiając mokry ślad i zjeżdżając z nimi coraz niżej.
Zatrzymałem się na sutkach i kiedy liznąłem jeden z nich, a następnie pocałowałem,
wzdrygnął się. Sięgnąłem dłonią do jego nabrzmiałego penisa, cały czas obserwując jego reakcję.
Obaj byliśmy już tak podnieceni, że bardziej się chyba nie dało.
Zszedłem z niego
i ukląkłem obok, podpierając się rękami. Ruszyłem zachęcająco biodrami. Tom od razu
dorwał się do moich pośladków jak zahipnotyzowany. Ściskał je i masował na
zmianę.
-Masz zajebisty
tyłek, wiesz?
-Jeszcze lepiej
się go posuwa –rzuciłem dość prowokująco.
Tom wstał
jeszcze na chwilę i sięgnął do szafki po jakiś lubrykant. Odetchnąłem z ulgą,
gdy dojrzałem napis ,,Żel intymny’’. Nie miałem zamiaru znów kleić się po
jakimś kremie do rąk.
Usłyszałem, jak
wyciska go i ogrzewa w dłoniach. Chwilę potem poczułem, jak sięga kilkoma
palcami do mojego wejścia i je nawilża, a następnie wsuwa palce. Moment później
we mnie wszedł, że aż jęknąłem, ale na pewno nie z bólu. Teraz nie bolało to tak,
jak poprzednim razem. Dzięki Bogu. Zarzuciłem włosami do tyłu. Ruszałem się w przeciwną stronę, niż Tom wypychał biodra.
-Mocniej, Tom,
pieprz mnie mocniej –wyjęczałem i aż uśmiechnąłem się na swoje słowa.
Przyspieszył. Czułem, że jestem już blisko szczytowania. –O tak, zajebiście… o
tak, kurwa, achh, zajebiście!
-Lubisz na
pieska, co?
Jedną ręką
pobudzał mój członek. Raz przejeżdżał po całej jego długości powolutku,
doprawiając mnie o przyjemne dreszcze, a innym razem poruszał dziko, starając się
zapewnić mi możliwie jak najwięcej wrażeń. Jego jęki, które słyszałem z tyłu,
dodatkowo mnie napędzały, były moim paliwem. Jakby tego było mało, zdawał się
trafić w moją prostatę. I znowu. I jeszcze raz. I kolejny. Byłem już naprawdę o krok od
orgazmu. Krew mi się dosłownie gotowała w żyłach. Aż w końcu doszedłem w jego dłoni. Tom po chwili też we mnie skończył. Pocałował mnie w plecy i ze mnie wyszedł.
Opadliśmy
zaspokojeni, ale bardzo zmęczeni na łóżko. Czułem się wycieńczony jak po jakimś maratonie. Byłem
cały zgrzany, brat zresztą też.
-Boże, Tom.
Jesteś… cudowny, wspaniały… -dukałem,
starając się złapać oddech.
-Nie bez powodu
mówią na mnie ,,Bóg seksu’’, no nie? –pochwalił się.
-Kto mówi?
-Te wszystkie
dziewczyny.
-Jesteś tylko
moim Bogiem seksu, rozumiesz? Tylko ja mam prawo tak na ciebie mówić
–zastrzegłem. Wszystkie te laski razem wzięte mi przecież nie dorównywały w
tych sprawach. Ale ja nie mam cycków. Zaokrąglonych bioder. Pochwy. Można by
tak wymieniać bez końca. One zapewniały po prostu to, czego ja mu nigdy nie
będę w stanie dać.
-Chyba nie
jesteś o nie zazdrosny? –spytał. Oczywiście, że byłem.
-Mogę cię o coś
spytać? –odbiegłem od tematu.
-Pewnie, zawsze
możesz.
-Zaspokajam cię
wystarczająco?
-Skąd to
pytanie? –zmarszczył brwi.
-Bo wiesz… Te
wszystkie dziewczyny, ich krągłości… A ja jestem tylko chudzielcem z każdą
widoczną kością, o które się obijasz przy każdym ruchu. No wiesz, dziewczynę
jest za co złapać…
-Bill, przestań.
Robiłem to z nimi tylko dla zaspokojenia własnych potrzeb, to dla mnie nic nie
znaczyło. Nigdy nawet nie starałem się zapamiętać imienia którejkolwiek z tych
lasek, w dupie miałem ich uczucia. Tylko ciebie naprawdę kocham, bez względu na wszystko, uwierz. –Przytulił
mnie do siebie czule i pocałował w usta. Wierzyłem, oczywiście, że wierzyłem.
-Też cię kocham,
Tom. Bardzo.
Zasnęliśmy tak
przytuleni do siebie. Z tym zaśnięciem to w sumie nie jestem do końca pewien,
jeśli o Toma chodzi, ale ja w każdym wypadku mogłem się przy nim rozpłynąć i
niemalże od razu odleciałem, gdy wtuliłem głowę w jego pierś. W silnych ramionach
brata bliźniaka czułem się niesamowicie bezpiecznie. Jezu, jak ja go kocham.
♥
Następnego ranka, obudziłem się w objęciach
swojego ukochanego. Od razu dzień zaczyna się pozytywnie, natychmiastowa zmiana
nastawienia do wszystkiego.
Podniosłem się delikatnie, starając się nie
zbudzić jeszcze śpiącego Toma. Promyki słońca oświetlały jego twarz.
Nie mogłem się na niego napatrzeć, wyglądał tak uroczo, kiedy spał. Aż ciężko
było mi uwierzyć, że jest mój.
Nie mogąc się powstrzymać ani sekundy dłużej,
pogłaskałem go delikatnie po policzku. Tom uśmiechnął się przez sen i, w
dalszym ciągu nie otwierając oczu, złapał za moją dłoń i ją pocałował.
-Obudziłem cię? –spytałem rozczarowany.
-Nie obudziłeś, spokojnie. Już nie spałem –zapewnił.
Miałem lekkie wątpliwości do prawdziwości tych słów. Może po prostu nie chciał,
by zrobiło mi się przykro z myślą, że gdyby nie ja, zapewne dalej by spał.
Nachyliłem się i musnąłem jego ciepłe wargi, na
co aż mruknął z przyjemności. Otworzył powoli oczy i pogłaskał mnie po włosach.
-Dobra, ja idę do łazienki, bo zaraz zabiję cię
swoim porannym oddechem –poinformowałem i wygramoliłem się z łóżka.
-Mi tam twój wyziew w ogóle nie przeszkadza –odparł
Tom, biorąc ręce za głowę.
Zaśmiałem się, będąc już przy drzwiach. Wyszedłem
z pokoju brata i chwilę zastanawiałem się nad drogą do łazienki. Przyzwyczaiłem się, że od mojego pokoju jest do niej kilka kroków, a od Toma zdecydowanie więcej. Wpadłem do swojej rezydencji, zabierając z szafy coś świeżego do ubrania i ze swojego pokoju pomaszerowałem już znaną mi drogą do łazienki.
W łazience rzuciłem się od razu na umywalkę. Doprawdy,
nienawidziłem tego smaku w ustach zaraz po przebudzeniu się.
Nagle serce zaczęło mi kołatać, zrobiło mi się
gorąco. Potem zimno. Znowu gorąco. Mięśnie zaczęły mi drżeć.
-Kurwa, nie… Błagam, tylko nie to! –oparłem się
plecami o ścianę i zsunąłem się na dół.
Wiedziałem, czego są to objawy. Mój organizm
domaga się kolejnej dawki narkotyku. Kurwa, było zostać w tym pieprzonym
szpitalu, może by mi coś pomogli. Schowałem twarz w dłoniach, kompletnie nie
wiedziałem co mam teraz począć.
Oczy szerzej mi się otworzyły, kiedy
przypomniałem sobie o tym, co chowałem przez jakiś czas w komodzie z bielizną.
Szybko zerwałem się z podłogi i czym prędzej pobiegłem do swojego pokoju.
W swoim królestwie dorwałem się od razu do komody i
w pośpiechu zacząłem szukać tego, co mnie w tym momencie najbardziej
interesowało. Wyrzuciłem z szuflady połowę skarpetek, próbując dokopać się jak do skarbu.
-To musi gdzieś tu być! Pamiętam, jak to tu
chowałem!
Moje palce natknęły się na coś szeleszczącego.
Wyciągnąłem woreczek i chwilę przyglądałem się jego zawartości, czyli białemu
proszkowi.
Serce mi krwawiło na myśl, że muszę to zrobić w
tajemnicy przed Tomem. Nie chcę go martwić, a tak to się nawet nie dowie. Mimo wszystko, czułem się w tym momencie jak przegrany śmieć i powoli traciłem do siebie resztki szacunku.