Pod studio dotarliśmy
za wcześnie, mieliśmy jeszcze jakieś 20 minut czasu. Tom odpiął pasy i na mnie
spojrzał, jakby czekał, aż coś powiem.
-Mamy jeszcze
trochę czasu. Idziemy już, czy chwilę poczekamy w aucie? –odezwałem się.
-Nie ma sensu tu
siedzieć. Chodź, może ktoś już jest.
Przytaknąłem, po czym wyszliśmy z auta.
W studiu
zaproszono nas do osobnego pokoju, byśmy mogli usiąść i poczekać na resztę. W
pomieszczeniu znajdowało się kilka czarnych kanap, stolik do kawy, a na nim
kosz z owocami. Tom pierwszy się do nich
dorwał, a ja usiadłem naprzeciwko niego i tylko wywróciłem oczami.
-Chcesz też?
–zapytał, obierając banana ze skórki.
-Śniadanie mnie
jeszcze trzyma, dzięki.
-Nie wiesz co
tracisz, banany są naprawdę słodkie... –pomachał mi nim przed nosem i zaczął
jeść owoc.
Sposób, w jaki jadł tego banana był dość… nietypowy. Zatapiał go całego w swoich ustach i poruszał się na nim wargami. Przejechał językiem po całej długości owoca, po czym oblizał usta. Spoglądałem na to z lekkim obrzydzeniem.
W tym właśnie momencie,
do pokoju weszli Geo i Gus z zadowolonymi minami.
-Patrz Gus,
klony już na nas czekają! –krzyknął wesoło Georg i usadowił się obok mojego brata. –Weź
się nie baw tym biednym bananem, Tom, bo jeszcze nim sobie krzywdę zrobisz!
–zaśmiałem się. Tom spojrzał na mnie przekazując mi niemą informację, żebym się
zamknął.
-Dobra,
chłopaki. Obiecaliśmy Jostowi, że rzucimy okiem, czy już jesteście i jeszcze na
chwilę do niego wrócimy. To widzimy się na wywiadzie –rzucił przed wyjściem
Gustav i razem z Georgiem zniknęli za drzwiami.
Gus i Geo nie
wiedzieli nic o tym, że ,,leczę’’ się psychiatrycznie. Nie wiedział o tym nikt,
oprócz mnie, Toma i lekarzy, którym wcześniej zapłaciliśmy dość pokazną sumę za milczenie i ukrywanie mojego nazwiska, jakby ktoś się pytał.
Tom dalej jadł
tego przeklętego banana, coraz bardziej mnie irytując.
-No co się tak
lampisz? Jak ci laska obciąga to też masz taką minę? – bardziej dobitnie i
bezpośrednio nie mógł tego ująć.
-Nie chodzę już
z tobą do hoteli z tymi dziewczynami, zapomniałeś? To się zrobiło nudne.
-Taa. Nudne, bo
nie umiesz się nimi porządnie zająć. –czy on jest jakiś obłąkany?
-Żadna jeszcze
nie narzekała, ale chciałbym zobaczyć jak to jest robić to z kimś, kogo się
naprawdę kocha…
-Proszę cię, mi
też będziesz wciskał te bajeczki o prawdziwej miłości, które wciskasz innym, a
oni się na to nabierają? Bill, ja cię za dobrze znam.
-Zamknij się,
ktoś może nas usłyszeć! –powiedziałem prawie szeptem.
-A co mnie to
obchodzi?
-Ja pieprzę,
Tom! Ja ciebie już nie poznaję! –nie wytrzymałem, nerwy mi puściły. Przed
chwilą sam uciszałem brata, a mnie pewnie było już słychać na całym korytarzu. –I
co ty w ogóle odwalasz od kilku dni, co?!
-Co niby takiego
robię? –już nie wiedziałem, czy on jest taki głupi i nie wie o co mi chodzi,
czy tylko kombinuje jak koń pod górkę, jakby tu wyprowadzić z równowagi młodszego braciszka.
-Odkąd mam te
sny wszystko się zmieniło. Nie dotykasz mnie wcale, nawet głupiej piątki nie
chcesz przybić. Wmawiasz mi, że jestem świrem, że te sny są chore, obrzydliwe i leczenie jest dla mojego dobra.
O mało nie zgniatasz mi obojczyków. Potem nagle dostajesz jakiegoś przebłysku, bez
słowa mnie przytulasz, dotykasz, prawisz komplementy i prowokujesz swoim
zachowaniem! –wyrzuciłem z siebie wszystkie swoje myśli.
-To JA cię
prowokuję? A może ty naprawdę nie masz żadnych snów i robisz to wszystko tylko
na pokaz?
-Jak możesz w
ogóle sugerować, że kłamię? Jak przeszło ci to przez gardło? Przecież ich sobie
nie wymyśliłem! Nie jestem zboczeńcem mającym fantazje erotyczne z własnym
bratem!
-Jesteś pewien?
–w jednej chwili wszystko do mnie dotarło.
-A więc o to ci
chodziło przez ten czas? Chciałeś mnie podpuścić i zobaczyć, czy czuję coś do
ciebie w TEN sposób?
-Bill, to dla
twojego dobra. Musiałem to jakoś sprawdzić.
Zamurowało mnie.
Przez myśl by mi nawet nie przeszło, że Tom mógłby tak pomyśleć. Pomyśleć, że
mógłbym sobie coś takiego wymyślić i kłamać w takiej okoliczności.
-Dla mojego
dobra? Mojego dobra?! DOBRA, DO JASNEJ CHOLERY? –aż wstałem z kanapy. –Wiesz
co? Zawiodłem się. Zawsze byłem przekonany, że o wszystkim sobie mówimy,
obdarowujemy się wzajemnym zaufaniem. Teraz okazuje się, że przez cały czas mi
nie wierzyłeś. Tom, ja już ci nie ufam.
Chwilę przed nim
stałem, czekając na jakąkolwiek reakcję. ,,Przepraszam’’; ,,To nie tak’’ czy
chociażby ,,Pocałuj mnie w dupę’’. Jakąkolwiek. Byłem już nawet gotów na to, że
da mi w twarz. On tylko siedział i milczał, wlepiając wzrok w podłogę.
Nic tu po mnie,
pomyślałem. Ruszyłem w kierunku drzwi, które nagle się otworzyły. Stanąłem jak
wryty patrząc na postać, którą tam ujrzałem.
-Co to za
krzyki? Słychać was z drugiej strony budynku. –spytał niczego nieświadomy David Jost. – Zaraz rozpocznie się wywiad. No
dalej, chodźcie. Wszyscy już czekają. –pokazał gestem, żebyśmy się pośpieszyli.
Szliśmy w kierunku
pomieszczenia, gdzie miało się wszystko odbyć. Straciłem całą ochotę na
rozmawianie z kimkolwiek, w szczególności z natrętnymi dziennikarzami. Teraz nie pozostało mi nic innego, jak popisać się moimi umiejętnościami aktorskimi i udawać, że nic między mną,
a bliźniakiem nie zaszło i szczerzyć się sztucznie do kamery. Tak niestety
wygląda show-biznes, czyli całe to bagno, w którym taplam się razem z Tomem.
Przyznam, że takiego obrotu sprawy się nie spodziewałam. To, że Bill się wkurzył jest zrozumiałe, ale do czego dąży w tym momencie Tom, to nie wiem. Mam teorie, że to właśnie Tom powinien udać się do psychiatry, bo to chyba on coś czuje do brata, a nie Bill i chyba chce, żeby to wyszło z inicjatywy Billa, bo zawsze w razie czego mógłby się wyprzeć. Dziwna sprawa. No nic zobaczymy co będzie w następnym odcinku.
OdpowiedzUsuńBuziaczki kochana i życzę weny :*
Ani Bill ani Tom jeszcze nic do siebie nie czują :)
OdpowiedzUsuńTom podejrzewał Billa o kłamstwo oraz głębsze uczucie do niego i chciał się o tym przekonać (bez mówienia o czymkolwiek), to było powodem ich kłótni.
Co z tego wyniknie, zobaczymy w kolejnych odcinkach:)
Pozdrawiam :*
PS: Dziękuję za dodanie do listy blogów!
Nie mogę się odczekać kolejnego odcinka.
UsuńZa listę nie ma sprawy, dobrze piszesz i fajne by było, gdyby ktoś tu jeszcze zaglądał i komentował. Mam nadzieję, że taka "sąsiedzka" pomoc pomoże.
Buziaczki :*