Pierwszą rzeczą, którą zrobiłem po
opuszczeniu budynku, było założenie okularów przeciwsłonecznych. Słońce bezlitośnie
dawało po oczach.
Na parkingu, przy samochodzie stał Tom palący papierosa.
Kurwa, też zachciało mi się jarać. Zacząłem przekopywać nerwowo torbę w
poszukiwaniu papierosów. Znalazłem tylko puste opakowanie.
Im
mniejszy dystans nas dzielił, tym bardziej wyraźne zdziwienie malowało się na
jego twarzy. Miałem tylko nadzieję, że nie zacznie wypytywać o powód skróconej
wizyty.
-Już
koniec? Myślałem, że zdążę jeszcze szybko zapalić zanim wyjdziesz i nie
będziesz znowu żebrał o fajki. – odezwał
się pierwszy wyjmując z ust papierosa.
-Tom, proszę, z tego pośpiechu nawet nie pomyślałem o tym,
by je zabrać z domu.
Ręce mi się już trzęsły, a on
zdawał sobie sprawę, że jestem na głodzie nikotynowym. Wyciągnął z kieszeni
obszernych spodni paczkę Marlboro i mi ją podał. Wyciągnąłem papierosa i
wsunąłem go między wargi, po czym wyciągnąłem w jego stronę wyczekująco rękę. On
tylko uniósł brwi.
-Ognia daj! –Poruszyłem palcami na znak, że
czekam aż poda mi zapalniczkę. Rzeczywiście, jestem bardzo niecierpliwy.
-Aa, no tak. Wybacz braciszku.
Ostatnie dwa słowa wypowiedział tak, jakby
rozmawiał z małym dzieckiem. Podał mi zapalniczkę, którą szybko przyłożyłem do
trzymanego w buzi papierosa i odpaliłem, zaciągając się. Z moich ust wydobyła
się gęsta stróżka dymu. Od razu poczułem się lepiej, poprawił mi się też humor.
Wszystko byłoby dobrze gdyby coś nie przykuło mojej uwagi. Staliśmy na parkingu,
w oddali było widać klinikę psychiatryczną, z której przed chwilą tak szybko
wyszedłem. W wejściu stała ta dziewczyna z poczekalni, machała mi. Odwróciłem
szybko głowę patrząc z powrotem na Toma i jednocześnie powracając do
rzeczywistości.
-Odpowiesz na moje pytanie, Bill?
-Że co? Nie słuchałem cię,
przepraszam. –znowu spojrzałem w tamtą
stronę, dziewczyny już nie było.
-Dlaczego tak wcześnie wyszedłeś? –ponowił
pytanie wyrzucając peta.
A już myślałem, że zapomni o to dopytać. Co
mam mu powiedzieć? Że uciekłem wcześniej mimo, że pani psychiatra poprosiła
mnie o poczekanie na nią poczekalni, bo
wkurwiła mnie jakaś małolata? Wiedziałem, że nie ma co kłamać, osoba taka jak
bliźniak zna mnie zbyt dobrze by mu wciskać kit.
-Uciekłem. –odparłem krótko niczym się nie
przejmując.
-Co?! – momentalnie podniósł głos.
Nie cierpię tego. Nagle z troskliwego,
kochającego brata zmienia się w jakiegoś krzykacza mającego same pretensje.
Jakby w pewnym momencie ktoś podmienił dwie osoby. Przede mną stała właśnie ta
podmieniona, kompletnie mi obca.
-Mam ich dość, Tom. Więcej tam nie pójdę,
to nic nie daje tak, czy siak.
-Nie chcę tego słyszeć! Osobiście
dopilnuję, żebyś o umówionej godzinie czekał grzecznie przed gabinetem,
słyszysz?! –zaczął na mnie krzyczeć.
Złapał mnie za moje szczupłe ramiona i
zaczął mną potrząsać, ciągle krzycząc. Miał gdzieś to, że wszyscy się na nas
patrzą, jak na kłócące się małżeństwo. Po chwili, poczułem jak zaciska swoje
silne dłonie na moich delikatnych ramionach coraz bardziej. To takie typowe.
-Nie drzyj się, jesteśmy w miejscu
publicznym! I nie szarp mną jak jakąś, kurwa, zabawką! –zacząłem się wyrywać i
go przekrzykiwać.
To wszystko przerabialiśmy już tyle razy…
-Nie
rozumiesz, że te popieprzone sny to jakaś wiadomość?!
-Co ty pierdolisz?! Jaka wiadomość do
cholery?! To jest kazirodztwo, Bill, KAZIRODZTWO! To chore! –nie puszczał mnie,
ja dalej się wyrywałem.
Bądźmy szczerzy - Tom jest zbyt silny, nie miałem szans.
-No to co mam twoim zdaniem zrobić? Zabić
się? Strzelić sobie w łeb lub skoczyć z dachu wieżowca?! –w tej chwili uspokoił
się i mnie puścił. – Mogę to zrobić, dam wam wszystkim spokój, wszyscy się
ucieszą. Ty pozbędziesz się dodatkowego problemu jakim jestem, a ci lekarze
będą mieć z głowy kolejnego wariata –mówiłem rozmasowując obolałe ramiona.
Naprawdę, to wcale nie zamierzałem się
zabijać. Tak zwany szantaż emocjonalny.
-Ciebie już do reszty pojebało… Nie, masz
tam po prostu chodzić, zrozumiałeś? Ostatnio twój stan psychiczny się pogarsza.
Bill, masz sny w którym pieprzysz się ze swoim własnym bratem i próbujesz
wszystkim udowodnić, że ktoś próbuje ci coś przez to przekazać, to nie jest
normalne. Właśnie dlatego chcę, byś tu uczęszczał. Lekarze są po to, by ci
pomóc.
-Tak, kurwa! Zamknijcie mnie w jakiejś
komorze odseparowanej od świata z jakimiś psycholami, bo jestem niebezpieczny
dla innych! – krzyczałem wymachując rękoma na wszystkie strony świata podczas
gdy Tom próbował mnie uspokoić.
-Billy… - jego ton nagle złagodniał.
Wrócił mój brat. Tom, jakiego znam. Ale to
tylko przygrywka. Chce mnie udobruchać i sądzi, że wtedy się na wszystko zgodzę,
za dobrze go znam, by nabrać się na taki banalny trik. Nie tym razem,
braciszku.
Zaczął się do mnie zbliżać.
-NIE DOTYKAJ MNIE! – gwałtownie go odepchnąłem.
Dzieliła nas bezpieczna odległość, tak przynajmniej mi się zdawało. Głowa
zaczęła mi pulsować bólem. Wyrzuciłem trzymanego w dłoni peta i spojrzałem w
jego kierunku rozmasowując skronie. Tom w tym czasie wsiadał do auta i włożył
kluczyki do stacyjki.
-Jedziesz? –spytał tak łagodnym, miłym dla
ucha tonem, jakby nic się przed chwilą między nami nie wydarzyło.
-Tak. –odpowiedziałem i otworzyłem drzwi
samochodu.
Wsiadłem pośpiesznie do czarnego auta i
opuściliśmy to przeklęte miejsce, kierując się w stronę domu.
Nie potrafiłem się na niego długo gniewać, po
prostu nie potrafiłem.
Przede wszystkim wybacz, że dopiero teraz zaglądam na Twoją stronę i komentuję, ale nie miałam czasu usiąść i przeczytać na spokojnie, a nie lubię od tak przelatywać tekstu, bo chcę się wczuć w to co jest napisane i poczuć emocje, które chcesz przekazać.
OdpowiedzUsuńCo do obu odcinków, to jeszcze nic konkretnego nie mogę powiedzieć o tym opowiadaniu, bo się dopiero zaczyna. Ciężko mi wywnioskować po tych dwóch odcinkach, jakie jest nastawienie Toma i wydaje mi się, że Bill nie jest zachwycony swoimi snami. Mówiąc ogólnie, na tym etapie chyba, żaden jeszcze do drugiego nic nie czuje.
W każdym razie, wciągnęły mnie te dwa odcinki i jestem ciekawa jak to się dalej potoczy, więc na pewno możesz liczyć na to, że będę tu zaglądać i wyflaczać się z moimi przemyśleniami i domysłami :)
Jeszcze raz dziękuję Ci za link do tej strony i czekam na kolejny odcinek.
Ściskam mocno :*
Bardzo dziękuję za komentarz i miłe słowa :)
OdpowiedzUsuńWszystko się dopiero rozkręca i pomiędzy bliźniakami jest jedynie braterska więź -dokładnie tak, jak napisałaś.
Jestem ciekawa przebiegu zdarzeń z Twojego punktu widzenia.
Również ściskam!:)