piątek, 17 kwietnia 2015

3. Chwila zwątpienia

Nie marzyłem teraz o niczym innym, jak o wskoczeniu do wanny. Długa, odprężająca kąpiel z pięknie pachnącą pianą. Tylko ja i papieros. Taak, zdecydowanie tego było mi teraz trzeba. Uśmiechnąłem się do swoich myśli i zamknąłem oczy, wyobrażając sobie ten widok.
Z namysłu wyrwał mnie Tom.
-Bill, tylko mi tu nie zasypiaj! –pomachał mi ręką przed twarzą.- Już niedługo będziemy w domu.  
-Mhmm…
Nie skupiałem się szczególnie na tym, co ma mi do przekazania, ale nie dlatego, że mnie to nie obchodzi. Nie chciałem zaczynać kolejnej kłótni swoimi odzywkami, które same mi się cisną na język, kiedy nie mam ochoty z nikim prowadzić dyskusji. Miałem dość wrażeń jak na jeden dzień. Bliźniak widocznie to zauważył i nie naciskał, dał spokój, byłem mu za to wdzięczny.
 Klinika znajdowała się około 80km od naszego domu. Była jedną z najlepszych na terenie całych Niemiec. Droga minęła w miarę szybko, przynajmniej mi.
Zajechaliśmy na parking koło godziny dwudziestej. Tom wyrównał jeszcze zaparkowany samochód na jednym z miejsc i wysiedliśmy prawie równocześnie.
-Dom, nareszcie! Pod koniec, droga zawsze się tak niemiłosiernie dłuży. –przeciągnął się, chcąc wyprostować zmęczone po jeździe plecy.
-No, już czas najwyższy. –skomentowałem.
Powiesiłem sobie torbę na jedno z ramion, za które wcześniej tak zawzięcie szarpał mnie brat. Zatrzymaliśmy się obaj przed drzwiami wejściowymi  i spojrzeliśmy na siebie wyczekująco.
-Masz klucze? – spytał, przerywając ciszę.
-Na litość boską, czy ja za każdym razem muszę o wszystkim myśleć? –odparłem poirytowany. –Myślałem, że ty je wziąłeś. – zaczął się śmiać, mi jakoś do śmiechu nie było. –I co rżysz?!
-Wziąłem, wyluzuj. Tylko cię sprawdzam. –prychnąłem. Sprawdza, na ile może sobie pozwolić zanim się wnerwię? Póki co wszystko idzie w dobrym kierunku.  
Wyciągnął z kieszeni pęk kluczy i odszukując właściwy, otworzył drzwi i wepchnął się pierwszy. Zamknąłem je za nami rzucając torbę na krzesło stojące w holu.
Ściągnąłem z ramion kaftan i schowałem do ogromnej szafy. Mieszając chwilę między wieszakami, badałem wnętrze mebla. Jutro mamy wywiad - chciałem choć odrobinę zorientować się, co będę na sobie mieć.
Natrafiłem swoimi długimi, szczupłymi palcami na znany mi materiał. Chwyciłem za wieszak i wyciągnąłem moją ulubioną, skórzaną kurtkę. Przytuliłem ją do wątłej klatki piersiowej i zacząłem wciągać nosem zapach skóry. Cofnąłem się trochę w tył, kilka kroków. Nagle moje plecy zderzyły się z czymś i prawdopodobnie, a raczej na pewno, nie była to ściana.
-Ach! – krzyknąłem zdezorientowany. –Co, u licha? –odwróciłem się. Stał za mną brat. – Tom, wybacz, nie widziałem cię…- w tym momencie nie byłem w stanie zrozumieć sam siebie. Zacząłem się tłumaczyć, a to przecież on pojawił się z nikąd i za mną stał. Z jego twarzy byłem w stanie jedynie odczytać zakłopotanie.
Ostatnio zdałem sobie sprawę, że bałem się, iż któregoś dnia wkońcu nie wytrzyma i mi po prostu przyłoży. Tak, bałem się mojego własnego brata, którego, jak mi się wydawało, znam lepiej niż on sam zna siebie. Trochę obawiałem się jego reakcji, dalej miałem przed oczami ten obraz, kiedy zaczął mną szarpać jak kukiełką, ledwo nie łamiąc mi przy tym obu obojczyków. Przecież on ma nade mną znaczną przewagę fizyczną. Na szczęście, dość trudno było go wyprowadzić z równowagi, jednak udało mi się to dziś oznajmiając, że nie chcę już chodzić do tej pieprzonej kliniki. Doskonale wiedziałem, na ile mogę sobie pozwolić – moje docinki puszczał z reguły mimo uszu. Jednak szczególnie jeden, bardzo drażliwy temat działał na bliźniaka jak płachta na byka – psychiatra, moje niemoralne sny i ich nieznany nam póki co przekaz, który podobno sobie uroiłem.
Czasem żałuję, że mu o nich powiedziałem. Najlepiej wiem przecież czy zwariowałem, czy też nie. Co prawda, jestem chyba jedyną osobą wierzącą w tę drugą opcję, ale kto może znać prawdę, skoro nie ja? Tego się póki co trzymajmy…
-Billy, braciszku! Jak się cieszę, że cię widzę! –odezwał się po chwili. Ta sytuacja była co najmniej dziwna.
- Znowu pożyczyłeś pieniądze od Georga i nie masz za co oddać, mam rację? Od razu mówię ci, że nasze wspólne konto ma pozostać nietknięte. – zastrzegłem.  
-Nie o to chodzi. Przecież o tym rozmawialiśmy i obiecałem ci, że więcej tego nie zrobię. A ja dotrzymuję obietnic. –uniosłem brwi. Trochę zdziwił mnie tą odpowiedzią, no ale niech mu będzie.
-To po co się skradasz, prawie doprowadzając mnie do zawału serca? Nie widzisz, że zajęty jestem?
-Obściskiwaniem się z częściami garderoby? –zaczął się śmiać jak idiota, a moją twarz oblał soczysty rumieniec.
Na główne pytanie dalej nie znałem odpowiedzi, ale dałem sobie spokój.
-To wszystko? Tylko po to przyszedłeś? W takim razie, dziękuję za fatygę. –rzuciłem z ironią w głosie. Obdarowałem go jedynie chłodnym spojrzeniem i ruszyłem w stronę schodów. Niespodziewanie, jakaś ciepła dłoń złapała mnie za drobny nadgarstek.
-Co..? –tylko to zdążyłem wycedzić przez zęby. Poczułem jak mocno mnie do siebie przyciąga i, bez ani odrobiny wyczucia, mocno ściska. Przytulaniem ciężko byłoby to nazwać. Przez chwilę nawet myślałem, a raczej byłem pewien, że mnie zgniecie, albo wypłyną ze mnie wszystkie flaki. Sam nie wiem co byłoby gorsze. Mimo to, poddałem się temu gestowi.
Dawno się nie przytulaliśmy. Odkąd Tom wie o moich koszmarach o nas w roli głównej, starał się ograniczać nasze kontakty cielesne do minimum. Takie przynajmniej odnosiłem wrażenie.
Nie odzywaliśmy się do siebie. Staliśmy tak przytuleni przez dłuższą chwilę, po prostu.
Sytuacja zrobiła się jednak trochę niezręczna.
Oderwałem się pierwszy i bez słowa wbiegłem po schodach na górne piętro. Przeszła mi chęć na kąpiel, zdecydowałem, że wezmę ją jutro z rana.

Wparowałem do pokoju i dosłownie padłem na łóżko w ciuchach. Nie chciało mi się nawet przebierać, a co dopiero ruszyć do łazienki. Jedynym moim pragnieniem było w tej chwili wtulenie twarzy w poduszkę i pogrążenie się w głębokim śnie, bez koszmarów.
Jak na złość, kiedy byłem niemiłosiernie zmęczony, za licho nie mogłem zasnąć. Zdawało mi się, że każda moja myśl waży z tonę. 
By zająć czymś myśli, postanowiłem zastanowić się, w co będę ubrany podczas jutrzejszego wywiadu. Miałem zamiar wystroić się w szare, obcisłe spodnie, białą koszulę, jakieś dodatki; trochę biżuterii, oraz ulubioną, czarną, skórzaną kurtkę. Dokładnie tę, którą trzymałem przy Tomie w korytarzu…
Nie doszukiwałem się sensu w tym, co przed chwilą miało miejsce, byłoby ciężko. Czyżby zrozumiał, że pochopnie nazywał mnie świrem nieskończoną ilość razy przez ostatnie kilka lat? Naszły go wyrzuty sumienia? Ma jednak w sobie tę odrobinę empatii, jak każdy normalny człowiek? Takie nieme przeprosiny? Na te wszystkie pytania nie zna odpowiedzi nikt inny, jak sam Tom.

Nie zdążyłem nawet zauważyć, kiedy zasnąłem.

3 komentarze:

  1. Świetnie, że tak szybko dodajesz nowe odcinki.
    Po dzisiejszym nasunęła mi się taka myśl, że może to Tom w jakiś sposób przekazuje mu podświadomie ukryte pragnie, z których on sam jeszcze nie zdaje sobie sprawy, dlatego Billa dręczą te sny. Ciężko to wywnioskować jeszcze, zwłaszcza, że opowiadanie jest tylko perspektywy Billa. Ciekawie piszesz, wciąga mnie ta historia. Czekam na kolejny odcinek.
    PS. Masz jakiś schemat publikacji czy wrzucasz jaka napiszesz?
    Buziaczki :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Pisanie tylko z perpsektywy Billa to część frajdy:). On, tak samo jak czytelnik, może jedynie domyślać się (oczywiście na tę chwilę), co chodzi Tomowi po głowie i dlaczego się tak zachowuje.
    Co do Twoich przypuszczeń- nie do końca :)
    Nie mam żadnego schematu jesli chodzi o publikację, raczej dodaję kiedy coś napiszę, a to trwa różnie.
    Dziękuję i pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Ooo widzę, że zapowiada się kolejny dobry twincest! Super piszesz i co najważniejsze sposób w jaki to robisz cholernie wciąga :D czekam niecierpliwe na ciąg dalszy <3

    OdpowiedzUsuń