niedziela, 9 sierpnia 2015

20. Lustrzane odbicie

Co ja zrobiłem…
Co ja, kurwa, zrobiłem.
Było mu od razu powiedzieć… Teraz przynajmniej nie martwiłbym się o przyszłość tego chorego związku, o ile w ogóle o jakiejś przyszłości można mówić. Tak, CHOREGO związku. Bo bądźmy szczerzy, kazirodztwo- bo to, co robimy jest właśnie kazirodztwem- nie jest normalne. Nikt nie może dowiedzieć się o tym, jakie my to akrobacje wyczyniamy w łóżku, ale też poza nim. Dla innych to przecież jakaś chora dewiacja, obrzydliwość, ale nie dla nas. Dla nas to coś pięknego. Coś, o co trzeba dbać i co trzeba pielęgnować z dnia na dzień.
Poszedłem na górę po ostatnią dawkę narkotyku i, wracając, zajrzałem jeszcze do lodówki, wyciągając z niej dwie butelki schłodzonego piwa. Usiadłem przy stole barowym, gdzie leżały dwie paczki papierosów.
Wciągnąłem resztkę białego proszku. Krew z nosa zaczęła mi znów kapać na blat, ale nie przejąłem się tym. Wytarłem krew ręką. Otworzyłem pierwszą butelkę z piwem i odpaliłem pierwszą fajkę łudząc się, że poczuję się lepiej.  
Nienawidzę tego pokrewieństwa między nami. Nienawidzę.
Ale co ja poradzę, że kocham tego idiotę? Tak, kocham go i będę walczył o tę miłość. Do samego końca.
Niespodziewanie, do drzwi zadzwonił dzwonek.  
Uśmiechnąłem się w duchu z przekonaniem, że to Tom. Może zmienił zdanie i stwierdził, że zamiast iść do klubu woli grzeszyć, robiąc tak nieprzyzwoite rzeczy ze swoim bratem bliźniakiem?
Wstałem z podłogi i owinąłem się kocem, który jeszcze przed chwilą leżał na kanapie, nie chcąc mimo wszystko świecić golizną zaraz na wejściu, a tylko to miałem najbliżej siebie.
-No proszę, kto by pomyślał! Czyżbyś zmienił zda…
Otworzyłem drzwi i zapragnąłem zapaść się pod ziemię z zażenowania. Moim oczom ukazał się mężczyzna z wielką kamerą filmującą mnie i jakaś kobieta z mikrofonem w ręku, niekryjąca zdziwienia.
-W czym mogę pomóc? To chyba jakaś pomyłka.
-Pan Kaulitz? –spytała lekko speszona.
Czyli jednak nie pomyłka.
-Tak, to ja. –Zdążyłem odpowiedzieć, kiedy obydwoje wtrynili się do domu bez żadnego zaproszenia.  
-Kręcimy krótki film dokumentalny o zespole Tokio Hotel. To zajmie tylko chwilkę. Nagramy apartament od środka, prosilibyśmy też byś ty, jako lider, coś nam opowiedział. Lektor zostanie dodany później.
-No dobra, ale szybko –zgodziłem się, sam nie wiem czemu.
-Doda pan jakiś komentarz?
-Przepraszam za moją dzisiejszą ,,kreację’’, ale nie spodziewałem się wizyty…
-Nam to nie przeszkadza.
No dobra, ale mi owszem.
Koleś z kamerą szybko obleciał cały salon, największą uwagę zwrócił jednak na stół barowy, którego nie zdążyłem ogarnąć. Jezu, chciałbym być normalnym człowiekiem, który popełnia ludzkie błędy, ale z taką różnicą, że nie dowiaduje się o nich cały świat tak, jak to jest teraz. W dodatku muszę zgrywać cały czas przed kamerą kogoś, kim nie jestem. Bo ten Bill, którego wszyscy znają to nie ja, mało on ma wspólnego ze mną. To postać wykreowana przez show biznes.
Kobieta widocznie postanowiła wykorzystać moje zakłopotanie.
-Co pan na to? Jakiś komentarz? –przyłożyła mi mikrofon do ust.
-Myślę, że powinniście już iść.
-Film jest jeszcze nie gotowy, a przecież pan się zgodził.
-Proszę wyjść –wygoniłem ich do drzwi.
-Chyba wiesz, co widziałam. I mam to na taśmie. Mogę zrobić z tym co tylko zechcę.
Pokazałem środkowy palec do kamery i zatrzasnąłem drzwi przed nosem tej wrednej żmii razem z tym gościem.
Kiedy chwilę już ochłonąłem, byłem na siebie zły. A co, jeżeli ten film ujrzy światło dzienne? Krótki bo krótki, ale jednak jest. Co Jost zrobi, kiedy go zobaczy…
Dobra, tym będę martwić się potem. Póki co, mam ważniejsze problemy na głowie.
Ciekawe, czy Tom też tak o mnie myśli, jak ja o nim w tym momencie.
Co on sobie w ogóle myśli? Przeleci mnie i spada?! O nie, nie. Nie ze mną takie numery. Między nami będzie znów tak, jak dawniej. Żadnych kłótni. Szczęśliwi. W jednym łóżku… Jeszcze tak będzie. A ja zawsze dostaję to, co chcę.

*W TYM SAMYM CZASIE*

Jestem typem człowieka, który najpierw coś robi, często pod wpływem impulsu, a później, już po fakcie, myśli i żałuje swoich czynów. A ostatnio zdarza mi się to zdecydowanie zbyt często.

Siedziałem właśnie na kanapie zaraz przy barze z Georgiem i Andreasem, którzy swoją drogą poznali się dość niedawno i beznamiętnie sączyłem piwo przez słomkę. Zamówiłem je w sumie wyłącznie dla towarzystwa – bo chłopacy wzięli, to co ja będę o suchym pysku siedział. Tylko jedno, nie chciałem się upijać. Geo i Andy zaciekle o czymś dyskutowali, a ja siedziałem tak obok nich, podpierając ręką głowę.   
Czułem się źle.
Nie mogłem oderwać się od myślenia o Billu. Moje myśli same szły w tamtym kierunku, a ja nie byłem w stanie w żaden sposób temu zapobiec.
Dlaczego go wtedy tak potraktowałem? Nie mam pojęcia. Nie wiem, dlaczego zamiast mu pomóc, wyżyłem się na nim fizycznie i słownie. Co mi to dało? Nic. Nic, poza wyrzutami sumienia, które mnie teraz wyżerały od środka do tego stopnia, że chyba zaczynałem już wariować. Wszędzie widziałem jego twarz. Jego piękne, takie same jak moje oczy o głębokim spojrzeniu, perfekcyjny nosek, pełne usta, które tak cudownie smakują, że chce się tylko więcej…
Nie zasługuję na Billa.
Co prawda, ma on swój charakter, który wcale nie tak łatwo ujarzmić, ale pokochałem go właśnie takiego. I o właśnie takiego przyjdzie mi teraz zawalczyć.
-Ej, stary, dobrze się czujesz? –odezwał się Andy, mój najlepszy przyjaciel.
Spojrzałem w jego stronę.
-A co?
-Blado wyglądasz i coś taki mało rozmowny jesteś.
-Gdzie Georg? –zmieniłem temat.
Nie lubiłem, kiedy ktoś się nade mną użalał lub ciągle pytał, jak się czuję. Męczyło mnie to i czułem się, jakbym rozmawiał z babcią.
-Poszedł za potrzebą –odparł blond chłopak. –Na pewno nic ci nie jest?
-Sorry. Gnębi mnie ta sprawa z Billem, o której ci mówiłem.
Powiedziałem mu tyle, że się pokłóciliśmy i trochę przegiąłem. Zdawanie dokładnych relacji byłoby zbyt ryzykowne.
Andy szturchnął mnie zaczepnie w ramię.  
-Boże, Tom. Twój brat jest już duży i nie potrzebuje żadnej niańki, za którą ty chcesz teraz uchodzić.
-Ale co dziwnego w tym, że martwię się o tak bliską mi osobę, jaką jest Bill?
-Zapomnij o nim przez chwilę. Wyluzuj. Napij się jeszcze trochę… -mówił Andreas. –Może zamówię ci jeszcze piwo?
-Nie chcę już pić –zastrzegłem sobie surowo.
-Pomogłoby ci się to trochę ogarnąć –nie dawał za wygraną, denerwując mnie tym coraz bardziej. –Nie bądź takim sztywniakiem. Ja walę, Tom!
-Zamknij się już! Nie dociera do ciebie, że nie chcę?
Wyprowadził mnie już z równowagi tak, że aż wstałem z kanapy. Złapałem blondyna za bluzkę i pociągnąłem w górę.
Chłopak się zaśmiał.
-A co, w dupę się posuwacie tak, jak na tych poprzerabianych zdjęciach w necie, że tak stoisz za nim murem?
Odepchnął mnie od siebie.
Ze złości chyba aż poczerwieniałem, bo wszystko zaczęło się we mnie gotować.
Zacisnąłem obie dłonie w pięści. Wziąłem jedną z nich zamach i uderzyłem Andreasa prosto w twarz. Złapał się za szczękę, chcąc jakby sprawdzić, czy ma ją na miejscu, po czym rzucił się na mnie z zamiarem zemsty.
-Ty gnoju… -wycedził przez zęby.
-Hej, hej! Chłopaki, co się tu dzieje?
Spojrzeliśmy równocześnie na stojącego obok Georga, który po chwili wkroczył między mnie i Andyego, po czym nas rozdzielił.
-Właśnie wychodziłem –rzuciłem na odchodne i zacząłem iść w stronę wyjścia.
-Tom, czekaj –zawołał za mną Geo.
-Pogadamy kiedy indziej, stary. Chyba, że chcesz skończyć jak Andreas. –Odpowiedziałem, nie odwracając się w jego stronę.
Nie panuję nad swoimi czynami pod wpływem emocji. To dla dobra Georga.
Wyszedłem z klubu i wsiadłem do samochodu, odjeżdżając chwilę później z piskiem opon. Zaczęła zastanawiać mnie jedna rzecz.
Czy Andy wtedy wiedział, co jest między nami, a przynajmniej było do tej pory? Zgadywał? Chciał za wszelką cenę mnie sprowokować? Zobaczyć, na jak wiele może sobie pozwolić?
Ja w każdym bądź razie wiedziałem jedną rzecz. Choć tak właściwie to dwie.
Nie mam czego więcej u Andyego szukać. Uważałem naszą przyjaźń za zakończoną i ten rozdział w moim życiu za zamknięty. Może to przez niego rozpadł się mój związek z Billem? Nie lubili się jak kot z psem.
No i druga, ta pierwszorzędna sprawa. Muszę zawalczyć o Billa. Muszę sprawić, by wszystko było między nami tak, jak dawniej. O ile będzie w ogóle chciał ze mną jeszcze po tym wszystkim rozmawiać. Szczerze? Nie zdziwiłbym się, gdyby tak właśnie się stało.

Ale bądźmy dobrej myśli. Zrobię wszystko, byleby tylko nasza relacja wróciła do normy.
Ciekaw jestem, czy Bill też tak o mnie myśli, jak ja o nim w tym momencie. 






2 komentarze:

  1. Boże, ostatnio nie ogarniam niczego. Wybacz, że dopiero teraz komentuję, ale gigantyczny brak czasu u mnie. Coś czuję, że ta niespodziewana wizyta reporterki nie skończy się dobrze, ale za to ciekawa jestem jak zachowa się Tom po powrocie do domu. Nadal nie rozumiem jego gwałtowności, o ile Bill ma problem z prochami, to Tom z emocjami i to ewidentnie widać już od samego początku.
    No nic, czekam na rozwój wypadków. Buziaczki kochana i dużo weny. :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spokojnie kochana, rozumiem Twoją sytuację i podziwiam za to, że mimo wszystko piszesz i komentujesz.
      Jeśli o opowiadanie chodzi, to rzeczywiście obecna sytuacja nie wróży nic dobrego dla bliźniaków, a przynajmniej dla jednego z nich..:)

      Usuń