Stanąłem jak wryty w
drzwiach, kiedy go zobaczyłem. Trzymał w ręku woreczek z resztką narkotyku i
patrzył na mnie wyczekująco.
-Powiesz mi, co to
jest, do jasnej cholery?
Oczywiście, że było
to pytanie retoryczne. No bo co miałem tam innego trzymać, mąkę? Zamarłem.
Patrzyłem to na niego, to na woreczek. Jak w ogóle mogłem być taki głupi i
zostawić go na wierzchu? Tak bardzo chciałbym cofnąć czas, wszystko mogłoby
potoczyć się inaczej. Ale było już za późno. Za późno, by cokolwiek zrobić.
-I co? Nic nie
powiesz? –spytał po chwili, cały czas lustrując mnie swoim spojrzeniem. Złość,
ale to mnie akurat nie dziwiło. Ewidentnie był zły. Zły… on był wkurzony.
Najbardziej zabolało mnie rozczarowanie, które gdzieś tam w jego oczach się przejawiało. Tego
nie da się werbalnie opisać, tego obrzydzenia, które w tym momencie do samego
siebie czułem. Ale nie dałbym tego po sobie poznać, tym bardziej nie
powiedziałbym tego głośno.
Wzruszyłem obojętnie
ramionami.
-A co mam ci powiedzieć? Przecież widzisz, co
to jest.
Nie było sensu mówić
mu ,,To nie tak, jak myślisz’’. Zastanawiałem się, czy mu powiedzieć, ale w
końcu tego nie zrobiłem i mam za swoje.
Tom uniósł brwi i
skrzyżował ręce na klatce piersiowej. Zdziwiła go moja odpowiedź.
-Nawet nie
spróbujesz? Myślałem, że jesteś bardziej zdeterminowany.
-Dobra, daj mi
spokój. –Rzuciłem chłodno i wyszedłem ze swojego pokoju, zostawiając w nim
brata samego.
Ostatnie, czego mi
teraz brakowało to się z nim kłócić, ale mnie zdenerwował tym swoim ,,Myślałem,
że jesteś bardziej zdeterminowany’’. No kurwa, ja mało zdeterminowany?
-Hej, jeszcze nie
skończyłem!
-Ale ja tak.
Kiedy byłem już na
korytarzu, w pewnym momencie poczułem, jak Tom łapie mnie od tyłu za ramiona i
pcha brutalnie na ścianę.
-Pojebało cię?! Co
ty wyprawiasz?
-Nie wychodź, jak do
ciebie mówię –wysyczał.
Przygwoździł mnie
swoim ciałem do ściany. Czułem jego oddech na swoich plecach. Serce łomotało mi
w piersi i sam już nie wiedziałem, czy to ze strachu, bólu, czy jeszcze czegoś
innego.
-Bill. Nie chcę
zrobić ci krzywdy.
-No nie wiem.
Odwrócił mnie
przodem do siebie.
-Spójrz na mnie
–poprosił.
Ja nie zamierzałem
na niego patrzeć. Wlepiałem wzrok w podłogę i czekałem, aż mnie puści.
-Spójrz! –rozkazał o
wiele mniej łagodnym tonem.
Ale ja nie
ustępowałem. Krew w żyłach zaczęła krążyć mi szybciej, kiedy złapał mnie
oburącz za szyję zmuszając, bym na niego spojrzał.
Byłem przerażony.
Dawno nie był aż tak agresywny wobec mnie. Nie wiem w ogóle czy zauważył, że
zaczynam się dusić. Na darmo próbowałem zdjąć jego dłonie z mojej wiotkiej
szyi, walcząc o każdy większy łyk powietrza.
-Tom… D-dusisz mnie…
Nie mogę… oddychać –wykrztusiłem.
Rozluźnił trochę
uścisk. Było lepiej, ale dalej bolało.
-Sam niedawno tak
się spinałeś o ukrywanie czegoś przed sobą. A teraz co? Sam to robisz.
-Chciałem ci
powiedzieć.
Każde słowo
kosztowało mnie sporo wysiłku. To było straszne.
-ŁŻESZ! Myślisz, że będę
zapierdalał z tobą po odwykach po raz drugi? Jebany hipokryta.
-Jak mnie nazwałeś?
Miałem wrażenie, że
się przesłyszałem.
-Tak, jak słyszałeś
–zaśmiał się. –Co, uraziłem twoje gigantyczne ego?
-Zamknij się!
-Prawda boli, nie?
Zgadza się, Billy. Jesteś pieprzonym sukinsynem zepsutym przez pieniądze i
sławę. Tylko spróbuj zaprzeczyć, a zaśmieję ci się prosto w twarz.
-Możesz mi possać –udało
mi się wykrztusić. Uśmiechnąłem się tryumfem. Nie chciałem mu dać satysfakcji.
To, że jest silniejszy fizycznie jeszcze o niczym nie świadczy.
-Ja tobie? –nie
dawał za wygraną. –To ty ostatnio dławiłeś się moim chujem. Przyznaj, lubisz
to. Lubisz, jak cię pieprzę.
Z tymi słowami
przestał uciskać ręce na mojej szyi i popchnął mnie tak, że upadłem. Śmiałem
się histerycznie jak jakiś psychopata i zacząłem rozmasowywać sobie obolałą
szyję.
-Spójrz na siebie,
Bill. Jesteś żałosny –dodał, patrząc na mnie z góry.
-Lubię, to fakt
–przyznałem, nawiązując do wcześniejszego, by go zdenerwować, jeśli liczył na
inną odpowiedź. – Wiesz co? Przerżnij mnie. Tu i teraz. O ile podołasz
wyzwaniu, oczywiście.
-Ta, a potem
będziesz kwękał, że cię boli.
Prychnąłem i
zacząłem ściągać z siebie ubrania. Tom robił dokładnie to samo, posyłając mi
międzyczasie pełne perwersji spojrzenia. Mając problemy ze ściągnięciem dość
obcisłych spodni na siedząco, podniosłem się z podłogi i dokończyłem czynność.
Części naszej garderoby lądowały po kolei na podłodze, aż do momentu, kiedy
staliśmy przed sobą kompletnie nadzy. Bez żadnego skrępowania prezentował mi
swoją erekcję. Samą tą rozmową zdążył się już napalić.
Rzuciłem się na Toma
i zacząłem go dziko całować, od razu wpychając mu swój język do gardła.
Zaczęliśmy się lizać jak para napaleńców, kiedy bliźniak nam przerwał.
-Co jest?
-Chcesz robić to
tutaj? –spytał. -Chodź.
Pociągnął mnie do
siebie do pokoju. Jednym ruchem zrobił miejsce na biurku, przesuwając wszystko,
co się na nim znajdowało, zwalając przy okazji kilka książek. Dorwał się znów
do moich ust tak, że nie mogłem złapać powietrza. Ale podobało mi się to.
Dalekie to było od delikatności i subtelności, to było po prostu zwykłe lizanie
się i to dosłownie.
Nie zauważyłem
nawet, kiedy podniósł mnie i po chwili leżałem już na biurku z Tomem między
nogami. Ssał i przygryzał na przemian moje sutki, pieszcząc jednocześnie ręką
moją męskość. Tyle wrażeń jak na jeden raz. Miałem wrażenie, że odlatuję. Ale
to był dopiero początek. Kiedy Tom podniósł się i napluł na swoją dłoń,
rozcierając następnie ślinę na swoim penisie, wiedziałem, co mnie czeka.
Bliźniak uśmiechnął się tylko cwaniacko, a po chwili wszedł we mnie do końca za
jednym pchnięciem. Pewnie, że zabolało, ale ten ból był jakiś taki…
podniecający?
-Och, Tooom! –wymsknęło
mi się. W takich chwilach nie kontroluję swojego języka.
-Tak, krzycz moje
imię… Krzycz!
Zaczął się we mnie szybko
poruszać. Trzęsienie ziemi zafundowane przez własnego brata, tak można by to
było porównać. Tom znów sięgnął ręką do mojego penisa, kiedy oplotłem go nogami
w pasie. Jęczałem jak rasowa dziwka, co akurat mojemu bratu się podobało, chociaż
sam wcale nie był cicho. Odchylił głowę, zarzucając przy tym swoje warkoczyki
do tyłu.
Fala dreszczy oblała
całe moje ciało, czułem każdy palący mięsień. Doszedłem w dłoni brata, który
wciąż nie przestawał mnie pieścić. Tom zaczął poruszać się w moim wnętrzu coraz
szybciej i szybciej. Zajął jedną rękę teraz pieszczeniem moich sztywnych
sutków. Zawyłem z rozkoszy, kiedy szarpnął kolczyk, który połyskiwał w jednym z
nich.
Podczas kiedy ja
byłem bliski dojścia po raz drugi, bliźniak jeszcze nie skończył. Miał zarówno
twarz, jak i całe ciało oblane potem, ale nie przestawał niesamowicie celnego
uderzania w moją prostatę. Trochę zaczęło mi już to sprawiać ból, ale jakoś nie
chciałem, by przestawał.
I stało się.
Doszedłem po raz drugi, spuszczając się na swój tors. Ale tego, że Tom nachyli
się i zacznie zlizywać spermę z mojego brzucha się nie spodziewałem. Robił to z
takim zapałem, jakby kosztował najlepszego przysmaku na świecie. Oczy prawie
wyszły mi z orbit, kiedy znów zaczął się poruszać, i to tak brutalnie, że
poczułem niesamowity ból w wiadomych okolicach. I za cholerę nie wiem dlaczego,
ale jęknąłem i, bynajmniej, nie był to jęk bólu tylko podniecenia. Podniecałem
się bólem? Chyba jestem chory albo jakiś serio zboczony. Ale, do cholery, Tom jeszcze nie skończył! Ani
razu! A ja co, mam dojść po raz trzeci? Przerażała mnie ta myśl odrobinę.
-Ku…kurwa… Ja
pierdolę… -zdążył parę razy przekląć, po czym we mnie doszedł. Był cały
zdyszany.
-Już myślałem, że
nigdy nie dojdziesz –rzuciłem.
-Poczekaj tu chwilę.
Zaraz wrócę –powiedział.
Gdzieżby to mógł się
wybierać?
Usiadłem na biurku.
Tom wrócił po chwili z… kartonem mleka w ręku. Co ten idiota znów kombinuje?
-Po co ci mleko? –spytałem.
-Zobaczysz… -odparł
tajemniczo.
No dobra, zobaczymy.
Przysiadłszy się do
mnie, postawił kartonik gdzieś obok i zaczęliśmy się całować po raz kolejny,
ocierając się o siebie. I to znów tak, że nam obu zabrakło tchu. W chwili
przerwy, odkręcił nakrętkę kartonu z mlekiem i kiedy znów kontynuowaliśmy
pieszczoty, wylał na nas całą zawartość opakowania. Po chwili oderwaliśmy się
od siebie cali zdyszani i jeszcze w dodatku mokrzy.
-Ty to masz pomysły –rzuciłem.
-A co, nie podobało
ci się? –zatkał mi usta dłonią. –Nie odpowiadaj. Wiem, że tak. Mówiłem, że
lubisz, kiedy czujesz w sobie mojego chuja.
Uniosłem jedną brew.
Tom wstał z biurka,
liżąc mnie jeszcze uprzednio w policzek i wychodząc po chwili z pokoju.
Wyszedłem za nim.
-Ej, a ty dokąd?
Brat zebrał na
korytarzu swoje ubrania i idąc w kierunku schodów, zaczął się ubierać zupełnie
nie przejmując się tym, że jest cały w mleku.
-Pytam się, kurwa!
-Do klubu. Nie chce
mi się gadać –odparł, nie odwracając się.
-Nigdzie nie idziesz.
-Ach, właśnie.
Wiesz, gdzie byłem wtedy, jak wyjechałem? U Andreasa. W ogóle to ciekawe, że
właśnie u niego szukałeś.
-Co? Przecież mówił,
że cię nie ma –zdziwiłem się.
-Kazałem mu tak
powiedzieć. Ale wtedy to było dla naszego dobra, Bill, sam wiesz.
Kiedy był już przy
drzwiach wyjściowych, wybiegłem przed niego i zasłoniłem sobą drzwi.
-Posuń się.
Wychodzę.
-Nie –broniłem nieugięcie
drzwi.
-Rusz dupę!
-Nigdzie nie idziesz,
do cholery!
-Ach tak?
Zaśmiał się i mnie
podniósł. Zacząłem się wyrywać i szarpać, a nawet okładać brata pięściami.
-Puść mnie, no!
-Dobra –odpowiedział
i postawił mnie z dala od drzwi, po czym wymknął się szybko z domu.
-Żałosny jesteś,
słyszysz?! Pieprzony tchórz! –darłem się jeszcze przez chwilę, ale to nie miało
już sensu. Pokazałem jeszcze do drzwi środkowy palec i upadłem na kolana,
chowając po chwili twarz w dłoniach i wyjąc .
Co ja zrobiłem…
Co ja, kurwa, zrobiłem.
Genialne, już chcę następny...
OdpowiedzUsuńTom chyba trochę zbyt agresywnie zareagował. Rozumiem, że był zły na Billa bo ten nic mu nie powiedział ale jako brat, a już przede wszystkim jako ukochany powinien mu pomóc.
Bill też zawalił, że nie powiedział mu o tym wszystkim wcześniej...
W każdym razie mam nadzieję, że szybko się pogodzą.
Czekam na następny i życzę weny. :-)
Tak mało mam ostatnio czasu, że nie mam nawet kiedy napisać komentarza, a odcinek był naprawdę dobry i ostry. Tom chyba nie do końca panuje nad swoimi emocjami i to widać od początku. Zrozumiałe, że zdenerwował się na brata, ale czy to zaraz jest powód tak brutalnie się z nim obchodzić. Ciekawi mnie jak to teraz biedzi Billem, kiedy Tom już wie o jego problemie. Czekam na kolejny odcinek, choć nie komentuję od razu, to czytam na bieżąco.
OdpowiedzUsuńWeny kochana i buziaczki :*